Jutlandzkie artefakty. W stulecie bitwy.
Journal Title: Kwartalnik "Bellona" - Year 2016, Vol 687, Issue 4
Abstract
Sto lat temu, 31 maja–1 czerwca 1916 roku, rozegrała się największa bitwa morska Wielkiej Wojny i jedna z największych batalii w historii nautycznej zwana bitwą na Skagerraku (literatura niemiecka) lub bitwą jutlandzką (literatura anglosaska, a za nią również polska). Do tego tytanicznego starcia doszło dopiero w drugim roku wojny, ponieważ strony – mimo obowiązywania doktryny nakazującej szukania rozstrzygnięcia w bitwie generalnej – niezwykle ostrożne szafowały posiadanymi zasobami. Pogląd brytyjski krótko wyraził Pierwszy Lord Admiralicji Winston Churchill: <i>Jellicoe</i> [John Rushworth, admirał, dowódca Grand Fleet, najważniejszego związku floty na wodach ojczystych – K.K.] <i>jest jedynym człowiekiem w dwóch obozach, który może przegrać wojnę w ciągu jednego popołudnia</i><sup>1</sup>. Bitwa – uczestniczyło w niej, po obu stronach, około 250 okrętów (brytyjskich: 28 okrętów liniowych, 9 krążowników liniowych, 8 krążowników pancernych, 26 krążowników lekkich, 78 niszczycieli; niemieckich: 16 okrętów liniowych, 5 krążowników liniowych, 6 pancerników zwanych już wówczas predrednouthami<sup>2</sup>, 11 krążowników lekkich, 61 torpedowców) z obsadą 105 tys. marynarzy – zakończyła się taktycznym sukcesem niemieckim. Flota cesarska (Kaiserliche Marine) zatopiła trzy krążowniki liniowe, trzy krążowniki pancerne i osiem torpedowców przy stratach własnych sprowadzających się do okrętu liniowego, krążownika liniowego, czterech krążowników i pięciu torpedowców. Zwycięstwo w wymiarze operacyjnym odnieśli jednak Brytyjczycy, którzy – choć nie udało im się zniszczyć floty przeciwnika – zdołali utrzymać trwałą przewagę na morzu. Ponadto bitwa dowiodła anachroniczności teorii bitwy generalnej. W warunkach olbrzymiego rozmachu przestrzennego działań uzyskanie panowania na morzu w toku jednego starcia okazało się niemożliwe.<br/><br/>Z ponad 250 okrętów uczestniczących w jutlandzkiej batalii przetrwał tylko jeden – HMS „Caroline”, obecnie cumujący w północnoirlandzkim Belfaście. Okręt należy do grupy 28 krążowników lekkich, które zbudowano w sześciu podtypach (Caroline – sześć okrętów, Calliope – dwa okręty, Cambrioan – cztery okręty, Centaur – dwa okręty, Caledon – cztery okręty, Ceres – pięć okrętów oraz Carlisle – pięć okrętów). Wszystkie te jednostki klasyfikowano jako tzw. krążowniki rozpoznawcze (<i>scout cruiser</i>), przeznaczone nie do ochrony komunikacji i służby w koloniach, lecz do przewodzenia flotyllom niszczycieli działającym na rzecz głównych sił floty. Co istotne, gdy je projektowano, najważniejszym związkiem operacyjno-strategicznym Royal Navy była już flota stacjonująca na wodach ojczystych (Grand Fleet, a nie jak wiele dekad wcześniej Flota Śródziemnomorska), a za akwen przyszłego starcia uważano Morze Północne. W przemożny sposób wpłynęło to na charakterystyki i parametry eksploatacyjne <i>scout cruisers</i>, dla których znacznie ważniejsze od zasięgu stały się prędkość i dzielność morska.<br/><br/>„Caroline” był pierwszą jednostką typu i zarazem w jego ramach prekursorem pierwszego podtypu. Okręt zamówiono w roku budżetowym 1913 w stoczni Cammell Laird and Company w Birkenhead. Stępkę położono 28 stycznia 1914 roku, jednostkę zwodowano 29 września tego samego roku, a banderę podniesiono trzy miesiące później, 4 grudnia. Okręt miał następujące parametry: wyporność standardową – 4180 ton, wyporność pełną – 4950 ton, długość całkowitą – 137,2 m, szerokość – 13,1 m, zanurzenie – 4,3 m. W maszynowni zabudowano dwie turbiny parowe Parsonsa o mocy 40 000 KM zasilane przez sześć kotłów. Okręt osiągał prędkość maksymalną 28,5 węzła i miał zasięg 5900 mil morskich przy prędkości 10 węzłów i zapasie paliwa 405 ton. Zastosowano w nim relatywnie lekkie opancerzenie: maszynownia – 76 mm, komory i podajniki amunicyjne – 55 mm, pokład – 25 mm. Pierwotnie był uzbrojony w dwie armaty 152 mm (dziób i rufa), osiem armat 102 mm (na burtach), armatę Hotchkissa (według części publikacji – dwie) 57 mm, cztery armaty Hotchkissa 47 mm oraz cztery wyrzutnie torped kalibru 533 mm. Załoga liczyła 325 oficerów, podoficerów i marynarzy. W 1917 roku na „Caroline” zdemontowano armaty 102 mm, a na ich miejsce zamontowano dwa działa kalibru 152 mm i dwie armaty przeciwlotnicze kalibru 76 mm.<br/><br/>Okręt, zgodnie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem, rozpoczął służbę we Grand Fleet jako jednostka flagowa 1 Dywizjonu Krążowników Lekkich bazującego w Scapa Flow. Wdywizjonie tym służył do listopada 1915 roku, po czym został przeniesiony do 4 Dywizjonu Krążowników Lekkich i w jego składzie wziął udział w bitwie jutlandzkiej. Wówczas dowodził nim komandor Henry R. Crooke. W latach 1917–1918 „Caroline” przenosił platformę startową dla myśliwców zwalczających niemieckie sterowce nad Morzem Północnym.<br/><br/>Powojenna, zgodna z przeznaczeniem służba okrętu była krótka, głównie z powodu redukcji marynarki oraz tego, że krążowniki rozpoznawcze okazały się na czas pokoju jednostkami nadmiernie wyspecjalizowanymi, tym samym kosztownymi w stosunku do swoich możliwości. Po krótkim epizodzie na wodach Ameryki Północnej i Karaibów „Caroline” został przeniesiony do rezerwy. Przywrócono go do służby dwa lata później, jednak nie z myślą o wykorzystaniu w składzie floty czynnej, lecz z przeznaczeniem na stacjonarny okręt szkolny ulsterskiego oddziału Ochotniczej Rezerwy Królewskiej Marynarki Wojennej. W związku z tym w stoczni Harland and Wolff zdemontowano z krążownika uzbrojenie oraz większość wyposażenia maszynowni i kotłowni. Podczas II wojny światowej „Caroline” był hulkiem sztabowym lokalnego dowództwa Royal Navy oraz koszarowcem jednostek eskortowych, a także lotnictwa morskiego. Co ciekawe, nawet gdy Belfast stał się wielkim ośrodkiem szkolenia morskiego obejmującego wiele instalacji brzegowych, ich personel oraz kursanci nosili na czapkach wstążki z napisem HMS „Caroline”. Po zakończeniu II wojny światowej okręt – w 1951 roku wyremontowany – pełnił rolę hulku szkolnego Ochotniczej Rezerwy. W 2009 roku jego obowiązki przejęła instalacja brzegowa nosząca nazwę „Hiberania”, czyli koszary Thiepval in Lisburn w hrabstwie Antrim. 31 marca 2011 roku na „Caroline” opuszczono banderę, ale okręt wpisano na listę Historycznej Floty Narodowej, prowadzoną przez Rejestr Statków Historycznych, tj. ciało doradcze ministra ds. kultury, mediów i sportu. Dyskusje co do dalszego losu okrętu toczyły się stosunkowo długo, rozważano jego przeholowanie do Narodowego Muzeum Marynarki Wojennej w Portsmouth, ale ostatecznie władze Irlandii Północnej postanowiły, że pozostanie on w Belfaście. Powołano specjalną fundację, która do końca 2014 roku zgromadziła niebagatelną kwotę ponad miliona funtów na prace adaptacyjne.<br/><br/>Oprócz kompletnego okrętu w brytyjskich zasobach muzealnych znajduje się wiele eksponatów, które nawiązują do społecznego, by nie powiedzieć „ludzkiego” wymiaru bitwy i Wielkiej Wojny jako takiej. Jednym z najbardziej przejmujących „morskich” eksponatów tego rodzaju będących w posiadaniu londyńskiego Imperial War Museum jest metalowa proteza lewego ramienia. Urządzenie, będące majstersztykiem mechaniki precyzyjnej, zostało wykonane dla starszego marynarza Wiliama Horne’a. Podczas bitwy jutlandzkiej był on celowniczym odpowiedzialnym za wprowadzenie i utrzymanie zadanego kąta podniesienia lufy (w brytyjskiej terminologii morskiej używa się określenia <i>gunlayer</i>, w amerykańskiej - <i>pointer,/i>). Obsługiwał armatę 76 mm (QF 12 pounder 12 cwt Mark I) na nie najnowszym niszczycielu „Doon”<sup>3</sup>. W boju okręt dostał się pod ciężki ogień. Jedną z ofiar był Horne, który w wyniku odniesionych obrażeń stracił lewe ramię. Nie pozostawiono go jednak swojemu losowi. W 1921 roku ze środków publicznych londyńska firma McKey Patent Artificial Limb Co. wykonała dla niego protezę. Warto dodać, że firma ta po I wojnie światowej wykonała około 41 tys. podobnych urządzeń.<br/><br/>Do badań biograficznych zachęca również kolejny eksponat Imperial War Museum – armata kalibru 140 mm, która pierwotnie znajdowała się na pokładzie dziobowym lekkiego krążownika „Chester”. Obsługiwał ją John „Jack” Travers Cornwell. Ten chłopiec okrętowy urodził się 8 stycznia 1900 roku w robotniczej rodzinie z Leyton w Essex (obecnie część Wielkiego Londynu). Od 14 roku życia pracował. Gdy wybuchła Wielka Wojna, jego ojciec, Eli Cornwell, żołnierz rezerwy, ponownie się zaciągnął i walczył we Francji. Do armii wstąpił również starszy brat Johna. On sam w październiku 1915 roku rzucił pracę i wybrał marynarski mundur. Po szkoleniu, które przeszedł w Plymouth oraz na krążowniku „Lancaster”, otrzymał przydział na krążownik „Chester” bazujący w Rosyth. W czasie bitwy jutlandzkiej wchodził w skład obsługi dziobowej armaty i miał za zadanie przekazywać dane ze stanowiska kierowania ogniem do dowódcy działa. 31 maja 1916 roku około godziny 17.30 „Chester” znalazł się pod ciężkim ogniem okrętów niemieckich i otrzymał trafienia w część dziobową. Zginęła cała obsługa armaty, do której był przydzielony Cornwell. On sam został ciężko zraniony odłamkiem w klatkę piersiową. Pozostał jednak na stanowisku i usiłował samodzielnie obsługiwać armatę. Po bitwie „Chester” podążył do Immingham, skąd Cornwell został przetransportowany do Grimsby General Hospital. Tam 2 lipca zmarł z ran. Lily Cornwell nie zdołała dotrzeć do syna przed jego zgonem.<br/><br/>Jacka pochowano w zbiorowym grobie na cmentarzu Manor Park w Londynie. 29 lipca 1916 roku ciało ekshumowano i pochowano je ponownie z pełnym ceremoniałem wojskowym. Uroczystość stała się wielką manifestacją patriotyczną nagłośnioną przez prasę. Jej wpływ na opinię publiczną był tak duży, że ponad 7 mln osób dokonało wpłat na fundusz stworzony dla upamiętnienia Cornwella. Jego ojciec, który 25 października 1916 roku zmarł na zapalenie oskrzeli, został pogrzebany w tym samym grobie. Nadany Johnowi przez króla Jerzego V Krzyż Wiktorii, odebrała w pałacu Buckingham jego matka. W niczym to jednak nie zmieniło jej losu. Lily zmarła w zapomnieniu i nędzy w 1919 roku.<br/><br/>Krzyż Wiktorii, do odznaczenia którym rekomendował Cornwella dowódca „Chestera”, komandor Robert Lwson, jest jednym z czterech odznaczeń nadanych uczestnikom bitwy jutlandzkiej. Pozostałe krzyże otrzymali: kontradmirał Edward Barry Stewart Bingham – za dowodzenie 13 Flotyllą Niszczycieli, komandor podporucznik Loftus William Jones – za dowodzenie w boju niszczycielem „Shark” i major (piechoty morskiej) Francis John William Harvey – za zalanie, w stanie śmiertelnego zranienia, komór amunicyjnych wieży Q na krążowniku liniowym „Lion”, co zapobiegło utracie okrętu. Cornwell jest prawdopodobnie trzecim, najmłodszym z odznaczonych Krzyżem Wiktorii (prawdopodobnie, gdyż w przypadku dwóch innych, Andrewa Fitzgibbona i Thomasa Flinna, trudno wiarygodnie określić datę urodzin). Ponieważ Cornwell był skautem, twórca ruchu, Robert Baden-Powell, ustanowił Medal Cornwella oraz wstęgę nagrodową jego imienia, które do tej pory są nadawane tam, gdzie działa skauting oryginalnego, brytyjskiego wzoru. W Londynie imieniem Cornwella nazwano ulicę i budynek, w Australii – obóz skautowy, a w Kanadzie – górę (Mount Cornwell na granicy między Kolumbią Brytyjską a Albertą, 1792 m n.p.m.). W celu upamiętnienia Johna stworzono w szpitalu Star and Garte w Richmond ze środków funduszu oddział dla poszkodowanych marynarzy.<br/><br/>
Authors and Affiliations
KRZYSZTOF KUBIAK
Medyczne uwarunkowania działań bojowych w rejonach wysokogórskich
Autorka analizuje wpływ czynników środowiskowych na funkcjonowanie ludzkiego organizmu w wysokich partiach gór. Uwagę koncentruje na zagrożeniach związanych ze szczególnym charakterem terenów wysokogórskich jako obszaru...
Rozbudowa arsenałów nuklearnych zagrożeniem światowego pokoju
Stany Zjednoczone i Rosja zobowiązały się do całkowitej likwidacji głowic nuklearnych. Mimo zobowiązań traktatowych oba te państwa jednak stale modernizują i rozbudowują swoje arsenały nuklearne. Podobnie postępują inne...
Armia rezerwowa ważnym członem systemu bezpieczeństwa państwa Recenzja książki Lecha Wyszczelskiego Armia rezerwowa II Rzeczypospolitej. Społeczeństwo pod bronią 1918–1939. Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2014
-
W świecie pozorów Recenzja książki Mirosława Minikiny i Beaty Gałek Kłamstwo i podstęp we współczesnym świecie, Oficyna Wydawnicza Rytm, Warszawa 2015
-<br/><br/>
Symbolika uczestników działań poza granicami państwa
Zdzisław Sawicki, Jan Strynowicz, Żołnierz polski w działaniach poza granicami państwa. Ordery i odznaczenia, odznaki i oznaki pamiątkowe, Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa, Warszawa 2016<br/><br/>